15 marca 2016

Na piasku... Parte 16- FIN!!!!!!

Odeszła. Odeszła na zawsze. Z każdą chwilą żałował swoich słów. Tak dokładnie nie wiedział ile czasu minęło od ich rozstania. Dzień, tydzień, miesiąc, rok? Żył jak maszyna. Szpital, dom, szpital, dom, jakieś jedzenie i znów szpital. Tosia powoli odzyskiwała siłę. W przeciwieństwie do Piotra, który z dnia na dzień gasł. Odechciewało mu się żyć.

Zmęczony wszedł do szpitala. Usiadł przy łóżku córki. Popatrzyła na niego. Podkrążone oczy, szara cera. Śmierdział papierosami. Coraz częściej palił, pił. Jedyne co robił często to przynajmniej brał kąpiel.
- Kochasz ją- powiedziała
- Kogo?- głos córki wyrwał go z krainy gdzie był z Haną
- Tą Hanę.
- Przestań Tosia- uśmiechnął się lekko
- Jest piękna- spojrzała na jego telefon. Na tapecie uśmiechała się blondynka.
- Kochałem ją…- zaczął lecz głos gdzieś znikał mu w gardle- nie za to jak tańczyła z moimi aniołami lecz za to w jaki sposób dźwięk jej imienia potrafił ugasić moje demony.
- Nigdy tak nie mówiłeś o mamie…
- Kochałem mamę ale nie tak jak teraz Hanę. Było minęło Kochanie, Hana wyjechała, nie chce mnie znać.

- Wszystko jest możliwe jak tylko dobrze się postarasz- powiedziała Tosia- Wstań tato! Nie zachowuj się jak dziecko! Nie użalaj się nad sobą! Jesteś mężczyzną! Jak tylko się postarasz to znajdziesz Hanę! Na pewno zostawiła jakieś wskazówki w liście!
Mężczyzna spojrzał zaskoczony na swoją córkę. Miała rację. Czas przestać użalać się nad sobą. Podniósł się do góry, pocałował córkę w czoło i pojechał do domu. Wziął długi prysznic, ogolił się i zaczął się pakować. Magda weszła do sypialni, spojrzała na męża.
- Co Ty robisz?!
- Muszę coś załatwić- powiedział szybko i wyszedł z sypialni
Wziął taksówkę i pojechał na lotnisko. Bardzo chciał żeby Hana była w Warszawie. Nawet u tego cholernego James ale przynajmniej szybko by ją znalazł. Nie spocznie póki jej nie znajdzie! Chciał pójść do szpitala ale jednak postanowił znaleźć ją w jej mieszkaniu. Doskonale pamiętał adres. Pamiętał wszystko co jest związane z ukochaną. Nie wiedział co zrobić. Postanowił iść „na spontana” Zapukał kilka razy. Modlił się o to żeby otworzyła mu Hana. Niestety. To był James. Przynajmniej cząstka jego. Był zarośnięty, przepity, śmierdziało od niego papierosami i potem. Chyba nie trzymał się zbyt dobrze.
- Przyszedłem do Hany- powiedział
- Hany nie ma- James spojrzał na niego smutno- Tylko to mi po niej zostało.
Piotr spojrzał na niego. Jak to Hany nie ma? Najgorsze myśli zaczęły pojawiać się w jego głowie. Złapał Jamesa za koszulkę.
- Jak to jej nie ma?!
- Nie ma. Odeszła.- James odsunął się od niego i oparł się o ścianę.
Mężczyzna nie chciał więcej go słuchać. Szybko wyszedł z jego bloku i zaczął biec przed siebie. Jak to odeszła? Umarła? Zabiła się przez niego? Zginęła w wypadku? Przecież nie była chora. Musiał się dowiedzieć więcej. Nie chciał wracać do Jamesa. Postanowił poszukać Leny. Mniej więcej kojarzył gdzie mieszka. Szybko do niej pobiegł. Musiał ukoić ból fizyczny. Nie chciał, nie mógł pogodzić się ze śmiercią ukochanej. Zaczął mocno walić w drzwi brunetki. Po kilku minutach otworzyła mu zaspana. W pierwszej chwili nie poznała go.
- Znamy się?- zapytała         
- Lena, co się stało z Haną?!- złapał ją za ramiona
Ten głos, ten błysk w oku. Poznała go. To Piotr. Ten ukochany Hany. Ten chirurg ze szpitala. To przez niego Hana wyjechała. Zostawiła wszystko, dom, męża, przyjaciół.
- To Ty!- powiedziała odsuwając się od niego
- Jak to możliwe, że Hana nie żyje?- zapytał załamany
- Ona żyje Ty idioto!
Mężczyzna natychmiast podniósł wzrok. Znów złapał ją za ramiona. Zaczął nią potrząsać.
- Gdzie ona jest?! Chce ją znaleźć!
Lena odepchnęła go od siebie. Nie chciała go słuchać ani nie chciała mu tego powiedzieć.
- Nie powiem Ci. Poszukaj drogi w swoim sercu- powiedziała dobitnie i zamknęła drzwi
Usiadł na schodach. Miał szukać drogi w swoim sercu? Czyli gdzie? Boże. Nie mogła mu normalnie powiedzieć gdzie może ją spotkać? Zaczął chodzić po Warszawie. Wciąż miał w głowię Hanę. Powoli wmawiał sobie, że nie spotka jej. Przynajmniej wie, że żyje. Gdzieś jest. Tylko gdzie?
Hana wciągnęła mocno powietrze. Morska bryza lekko ją orzeźwiła. Dotknęła swojego lekko zaokrąglonego brzucha. Tak. Była znaczy jest w ciąży z Piotrem. Będzie wychowywała dziecko bez ojca. Czy tak się da? Chciałaby, żeby Piotr zaczął jej szukać. Kochała go nad życie. Nie mogła pogodzić się z tym, że musiał zostać z żoną. Pojawiał się w każdym jej śnie, w każdym wspomnieniu. Jeszcze tutaj, w Cancun wszystko pachniało nim. Spojrzała na zegarek. Czas zbierać się do pracy. Dotknęła piasku, dotknęła wody. Sama nie wiedziała dlaczego katuje się wspomnieniami. On i tak będzie w niej żył. W postaci jej dziecka. Chyba powinna mu powiedzieć o nim… Nie. Tak nie może być. On wybrał swoją rodzinę. Wzięła torebkę i poszła w kierunku szpitala. Ciekawe co Piotr pomyślał gdy przeczytał jej list? Dlaczego ją zostawiłem? Dobrze, że nie jestem z nią? Jaka ta miłość jest głupia! Szybko weszła do szpitala. Tutaj jest tyle mężczyzn, może któryś zechcę z nią być? Poszła do bufetu i zamówiła sobie kawę. Nie lubiła jej ale czasem przychodzi na nią ochota. Po chwili dosiadł się do niej Pedro, kolega z pracy. Spojrzała na niego.
- Pani doktor, kawa?- zapytał
- Jak tak wyszło panie Portilla.
- To może wyskoczymy na nią wieczorem?- delikatnie dotknął ręki dziewczyny
Piotr samotnie szedł przez Warszawę. Wciąż nie wiedział jak odnaleźć Hanę. Zatrzymał się przed wystawą. Jego wzrok przykuł wieki napis „ Last Minute do Cancun”. Nagle jakby go olśniło. Cancun! Przecież tam zawsze biegły ich serca! Musiał kupić najbliższy bilet. Tam na pewno ją odnajdzie!!
Hana jak co dzień stała na plaży patrząc na zachód słońca. Uwielbiała to. W tym miejscu pierwszy raz kochała się z Piotrem. Znów te wspomnienia wróciły. Uśmiechnęła się do siebie. Zastanawiała się nad imieniem dla dziecka. Może jakieś hiszpańskie? Są takie piękne. Chłopaka na pewno nazwie Piotr, po ojcu. Innej opcji nie ma.
Zauważył ją z daleka. Chciał krzyknąć ale spokojnie podszedł do niej. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Delikatnie złapał ją za rękę.
- Długo musiałem pani szukać, Pani Gawryło- powiedział spokojnie patrząc głęboko w jej oczy lekko zakładając pierścionek na jej palec.

Czesc :) Zapraszam na ostatni rozdział opowiadania, przepraszam za błędy jesli takowe wystapily.




Pozdrawiam, Amargo.

17 komentarzy:

  1. Piękne! Chyba najlepsza końcówka! ♡♡ :* :* teraz tylko czekac na nastepne opowiadanie!:D pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super końcówka najlepsza ❤😊 czekam na następne opowiadanie 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie!!! Tak nie może się skończyć !!! Powinna być jeszcze jedną część !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ❤❤ idealne zakończenie ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne! Czekam na nastepne! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy zobaczymy pierwszą część następnego cuda? :))

    OdpowiedzUsuń
  8. A po tym opowiadaniu co będzie dodasz opowiadanie nieuniknione bo widziałam zwiastun i mnie zaciekawił proszę 🙇 a i kiedy będzie kolejny cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz podobno będzie ,,Za Twoje życie" czy coś takiego.

      Usuń
    2. Ale mi chodziło że po tym opowiadaniu co teraz będzie a potem jakby coś to by dodała nieuniknione

      Usuń
    3. Nie no, spoko, chciałam tylko pomóc. :))

      Usuń
  9. Bedzie jakieś nowe opo?

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętasz jeszcze o nas? :)

    OdpowiedzUsuń